Mieszkanie na kredyt? – jak to jest…

Decyzja zapadła. Kupujemy, na kredyt. Zdziwienie. Okazuje się bowiem, że…

nie wystarczą zapał i odwaga w podjęciu życiowej decyzji. Że na zakup mieszkania wartego np. 220 tys. zł, w zależności od tego, czy jest nowe, czy używane, trzeba mieć odłożone od 25 do 30 tys. zł. – Tylko koszty związane z transakcją zakupu oraz okołokredytowe pochłoną od 6 do 9 proc. ceny nieruchomości – mówi Halina Kochalska. I wyjaśnia, że o ile przy zakupie mieszkania na rynku wtórnym klienci wiedzą o prowizjach dla agentów nieruchomości (zazwyczaj 2,5-3 proc. wartości nieruchomości plus VAT), to tylko nieliczni biorą pod uwagę konieczność opłacenia dwuprocentowego podatku od czynności cywilnoprawnych. A występuje on przy wszystkich transakcjach mieszkaniami na rynku wtórnym i zawsze płaci go kupujący. Kochalska zwraca uwagę, że przy zakupie lokalu od dewelopera nie ma tego podatku, ale są za to koszty notarialne. W formie aktu notarialnego trzeba bowiem podpisać już umowę przedwstępną i zapłacić też za trzy jej wypisy. – Na szczęście opłata notarialna dzielona jest na pół z deweloperem, ale i tak koniec końców wyjdzie ok. 1,5 tys. zł – mówi specjalistka. I dodaje, że w formie notarialnej trzeba też sfinalizować umowę zakupu, i to bez względu na to, czy nabywane mieszkanie jest z rynku pierwotnego, czy wtórnego. Konieczne jest też wówczas więcej wypisów, a rejentowi za usługę trzeba zapłacić już całą opłatę. W sumie to ok. 3 tys. zł. – Kolejne wydatki są związane z zaciągnięciem kredytu – przypomina Kochalska. – Rzadko który bank pożyczy pieniądze bez prowizji. Trzeba się liczyć z 2-3-procentowym wydatkiem od pożyczanej kwoty.

Dla przykładowego mieszkania za 220 tys. zł, na które klient pożycza 209 tys. zł, będzie to od 4,2 tys. do 6,3 tys. zł. Do tego może dojść jeszcze opłata za ubezpieczenie niskiego wkładu, jeśli bank pobiera ją raz na kilka lat, np. 3,9 proc. od kwoty przekraczającej 80 proc. wartości nieruchomości. W przypadku naszego przykładowego mieszkania zainteresowany musiałby wyłożyć na początek blisko 1,3 tys. zł.

Uwaga! Większość banków zdecydowała w ostatnim czasie, że zamiast jednorazowej opłaty za brakujący wkład będą stosowały podwyższoną marżę do momentu, aż zadłużenie spadnie do poziomu 80 proc. wartości nieruchomości. – Łączne koszty dla nowego mieszkania wynoszą, lekko licząc, ok. 9-11 tys. zł, a dla używanego, kupionego za pośrednictwem agencji – 18-20 tys. zł – podsumowuje analityczka Open Finance. – Dlatego na każdym kroku warto się targować i zbijać stawki, tak aby cokolwiek grosza zostało na wykończenie mieszkania.

Targować trzeba się o stawkę dla agenta nieruchomości, a jeśli będzie on nieugięty, należy poszukać tańszej agencji. Z kolei w banku warto negocjować wysokość prowizji, zaś u notariusza – taksy notarialnej, bo przepisy określają tylko jej maksymalny pułap. O minimalnym decyduje…

 

Polecam cały artykuł
Dariusz Wolski

Cały artykuł pod adresem: http://wyborcza.biz/finanse/1,108340,16732269,Co_najbardziej_dziwi_kredytobiorcow_.html

© Dolnośląskie centrum nieruchomości